Już od początku rundy utrzymanie dla wrocławian wydawało się zadaniem karkołomnym. Walczyli dzielnie, ale nie podołali zadaniu - Śląsk Wrocław zanotuje po blisko 17 latach gry w Ekstraklasie spadek do pierwszej ligi. To kolejna drużyna, która uświadczy pocałunku śmierci europejskich pucharów (i to dosłownie). W historii ligi mieliśmy już takich kilkanaście przypadków, gdzie drużyna po znakomitym sezonie w następnym była tylko jej cieniem.
„Awans do europejskich pucharów dla polskich klubów jest pocałunkiem śmierci”– te słowa Michała Probierza urosły dziś do miana piłkarskiego truizmu nad Wisłą, jakoby polskie kluby nie były w stanie łączyć ligi z pucharami. Ta sama ekipa, która w jednym sezonie wskakiwała na podium, w kolejnym była chłopcem do bicia. Coś, co poniekąd stanowi próbę uzasadnienia wpadek drużyn walczących w Europie, o dziwo, znajduje swoje uzasadnienie w historii. Wiele drużyn, które w jednych rozgrywkach zajęły np. trzecie miejsce (i tym samym zyskały prawo do reprezentowania polskiej ligi na arenie międzynarodowej), w następnym sezonie wyraźnie cieniowały, lokując się w środku tabeli, a czasem nawet dużo niżej.
Śląsk Wrocław prosił się o spadek
Śląsk Wrocław nie może powiedzieć, że ten spadek wziął ich znienacka. Już lato sugerowało, że to będzie bardzo trudny sezon. Fatalne decyzje kadrowe (w letnim okienku transferowym sprzedano Leivę, odszedł Expósito i nie zrównoważono tego dobrymi ruchami in), chaos na najwyższych stołkach, niekompetencja dyrektora sportowego.
Również trenersko Śląsk dojechał zbyt późno. Jacek Magiera został na tym stanowisku zbyt długo, nawet uwzględniwszy jego zasługi. Sporym błędem było również powierzenie stanowiska Michałowi Hetlowi. Było kilka momentów wiosną, gdy wydawało się że ten Śląsk się jednak wyratuje, że oszuka przeznaczenie. Lecz jeśli jesteś tak nieskuteczny, jak choćby z Górnikiem Zabrze, to nie możesz liczyć na to, że utrzymanie samo ci przyjdzie pod drzwi.
W ten weekend Zagłębie Lubin pokonując Widzewa Łódź, zaś Lechia Gdańsk wygrywając z Koroną Kielce, przybiła ostatnie gwoździe do trumny wrocławian. Ten spadek jest po prostu zasłużony.
Formalnie to jeszcze nie koniec, ale praktycznie… Spadek jest na 99,999%.
Panie prezydencie, misja nieudana. Pana decyzje doprowadziły do tego, gdzie dzisiaj jest Śląsk. Dokonał pan złych wyborów, zaufał pan nie tym ludziom. W czterech z ostatnich trzech sezonów Śląsk walczył… pic.twitter.com/O0doIp90GE
— Krzysztof Banasik (@krzbanasik) May 9, 2025
Śląsk Wrocław czwartym w XXI wieku pucharowiczem, który zaliczy spadek z Ekstraklasy
Mimo wszystko rzadkością jest, aby taki zespół rok później zlatywał z ligi. W XXI wieku stanie się to po raz piąty. Spadek do Betclic 1.Ligi zanotuje Śląsk Wrocław. Robi to tym większe wrażenie, że mówimy tutaj o wicemistrzu Polski. Jednak tak już wspomnieliśmy na wstępie, nie jest to żadna nowość. Ekstraklasa w swej ponad dziewięćdziesięcioletniej historii nie takie historie widziała i je właśnie wam przedstawimy. Śląsk Wrocław szesnastym klubem, który notuje spadek po podium lub pucharach.
Co 6-7 sezonów musi trafić się taki zabójczy pocałunek
Na 90 rozegranych dotąd sezonów w formule ligowej sezonów Ekstraklasy, mieliśmy jak dotąd 15 przypadków, w których drużyna zająwszy miejsce w pierwszej trójce bądź awansowawszy do europejskich pucharów przy udziale Pucharu Polski (lub zajmująca czwarte miejsce albo będąca finalistą, zgodnie ze starymi zasadami), w następnym sezonie spadała z tychże rozgrywek. Obecny sezon jest dziewięćdziesiątym pierwszym, a zatem Śląsk Wrocław jest szesnastym zespołem, który notuje spadek sezon po przedstawionych wyżej okolicznościach.
To zaś mniej więcej oznacza, że co około 6-7 sezonów znajduje się drużyna, która mimo awansu do europejskich pucharów, co powinno być w teorii jej znakiem siły, nie była w stanie nawiązać do wyników poprzednich rozgrywek, a wręcz dramatycznie się opuściła, co w konsekwencji skutkowało opuszczeniem piłkarskiej elity.
W XXI wieku ten niechlubny wyczyn udał się Wiśle Płock, Zawiszy Bydgoszcz i Lechii Gdańsk. Był jeszcze przypadek z sezonu 2006/2007, gdy będące mistrzem Polski Zagłębie Lubin zajęło przyzwoite piąte miejsce, jednak grzechy przeszłości (czytaj korupcja) sprawiła, że decyzją władz piłkarskich Miedziowi wraz z Koroną Kielce karnie zostały zdegradowane o jedną klasę. Zatem w teorii można powiedzieć, że mistrz spadł do niższej ligi, lecz w rzeczywistości była to kara.
Spadki dotykały tych, którzy na puchary po prostu nie byli gotowi
W tym miejscu musimy też oddać trenerowi Probierzowi, że miał rację co do tego pocałunku śmierci europejskich pucharów. Zwłaszcza w kontekście klubów, które miały dużo szczęścia, że do nich awansowały. Z dotychczasowych przypadków osiem pożegnało się z piłkarską elitą po wcześniejszym awansie do europejskich pucharów dzięki sprzyjającym okolicznościom. Poprzez sprzyjające okoliczności rozumiemy choćby zajęcie czwartego miejsca w lidze, które przy sprzyjającym rozstrzygnięciu w Pucharze Polski pozwoliło tym zespołom na uczestniczenie w rozgrywkach UEFA których normalnie by nie grali (patrz Lechia Gdańsk). Myślimy też o takich, którzy wygrali Puchar Polski, choć w lidze daleko im było do czołówki.
Spaść można było nawet po rozgrywkach Pucharu Intertoto
Wśród tych wszystkich znaleźli się i tacy, którzy żegnali się z elitą po udziale w tym nieszczęsnym Pucharze Intertoto. W teorii nie powinniśmy liczyć tego pucharu lata. Jednak ponieważ UEFA oficjalnie przyjęła nad nim pieczę od rozgrywek 1994, to będąc skrupulatnym doliczyliśmy okres od 94 do zamknięcia tychże rozgrywek. Dlatego w naszym zestawieniu znalazło się miejsce dla Pogoni Szczecin, która mimo zajęcia ósmego miejsca w sezonie 1994/95 zagrała w Pucharze Intertoto 1995. Niedługo potem rozpoczął się sezon 1995/96 i Portowcy spadli z ligi zajmując 15 miejsce.
To samo dotyczy Zagłębia Lubin, które awansowało do Intertoto mimo zajęcia JEDENASTEGO miejsca w 16-osobowej tabeli (to tylko pokazuje jak mało ekskluzywne były te rozgrywki). Z pucharów odpadli już na pierwszej przeszkodzie jaką było łotewskie Dinaburg. Z ligą pożegnali się zajmując dwunaste miejsce w 16-osobowej tabeli.
Puchary początkiem końca Zawiszy Bydgoszcz
Znakomitym przykładem zespołu, dla którego awans do europejskich pucharów okazał się niedźwiedzią przysługą, była Zawisza Bydgoszcz w sezonie 2014/2015. Sezon wcześniej drużyna pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza zajęła jak na beniaminka bardzo dobre, ósme miejsce. Co dla naszej historii ważniejsze, ekipa z województwa kujawsko-pomorskiego sięgnęła po Puchar Polski pokonując po nudnym finale Zagłębie Lubin w rzutach karnych.
Był to początek końca krótkiej przygody bydgoszczan w Ekstraklasie. Radosław Osuch nie był, delikatnie mówiąc, najlepszym właścicielem w historii Ekstraklasy. Drużyna przeszła sporą transformację. Odszedł Tarasiewicz, a do klubu przyszła cała masa zagranicznego szrotu firmowanego przez nowego trenera z Portugalii Jorge Paixao.
Zespół od początku sezonu radził sobie źle, a wszystko to potem spróbował uratować Mariusz Rumak, dla którego prawdopodobnie obok pierwszej przygody z Lechem, był to najlepszy czas w jego karierze. Naprawdę niewiele zabrakło by się utrzymać. Wiosną punktowali naprawdę świetnie, ale niestety końcówka sezonu okazała się dla nich ponownie kiepska, przez co misja utrzymanie zakończyła się klęską.
A Radosław Osuch dalej staczał ten klub otchłań. Dość powiedzieć, że 24 lipca 2024 roku Zawisza Bydgoszcz rozegrała ostatni mecz w europejskich pucharach, a niecałe dwa lata później Komisja Licencyjna PZPN nie przyznała Zawiszy licencji na rozgrywki pierwszoligowe, a następnie drugoligowe. To spowodowało, że ostatecznie klub został strącony do najniższego poziomu piłkarskiego województwa kujawsko-pomorskiego.
Lech także spadł z ligi po awansie do Pucharu UEFA
Ciekawym przypadkiem jest Lech Poznań z sezonu 1998/1999. Kolejorz dzięki znakomitym wynikom wiosną, na koniec sezonu uplasował się na czwartej pozycji. W teorii poznaniacy mieli wtedy zagwarantowane uczestnictwo w Pucharze Intertoto. Jednak ze względu na rzucenie przez Miśka nożem w meczu Wisły Kraków z Parmą, Biała Gwiazda została wykluczona z europejskich rozgrywek. To zaś sprawiło, że odpowiednie miejsca w pucharach dla polskich klubów obsunęły się o jedną lokatę w dół. Tak Widzew dostał Ligę Mistrzów, a Lech Puchar UEFA.
Z pucharami pożegnał się jednak dość szybko, bo już w drugim dwumeczu, gdy nie dał rady IFK Göteborg. W lidze natomiast problemy piętrzyły się na każdym kroku. Mimo sponsora w postaci firmy Kreisel, długi narastały. Zespół był pod ścianą i zmuszony sprzedawać swoich najlepszych piłkarzy. W sezonie 99/00 klub prowadziło czterech trenerów, ale żaden z nich nie był w stanie zaradzić na beznadziejną sytuację. W 28. kolejce, także walczący wtedy o utrzymanie Górnik Zabrze, przypieczętował los poznaniaków, miażdżąc ich 4:0. Na dwie kolejki przed końcem sezonu wiadomym było, że Lech Poznań po dwudziestu ośmiu latach pożegna się z najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce.
Siedem razy z elitą żegnali się ci, którzy dwanaście miesięcy odbierali medale na podium
Z dotychczasowych piętnastu przypadków aż siedem razy spadkowiczem okazywała się drużyna, która w poprzednim sezonie stanęła na podium rozgrywek ekstraklasowych. Ostatnią drużyną, która tak rozklekotała się w przeciągu 12 miesięcy był Hutnik Kraków. Hutnicy w sezonie 1994/1995 zajęli trzecie miejsce w rozgrywkach Ekstraklasy, ale w sezonie 1995/1996 zdobyli tylko 35 punktów. Ze stratą pięciu punktów do bezpiecznej strefy zajęli 16. miejsce i musieli pożegnać się z ligą. Wrocławianie tym samym dołączają do tego grona jako ósma drużyna w historii.
Stało się to nawet jeszcze przed wojną
Tutaj musimy zaznaczyć, że iż pierwsze europejskie rozgrywki wystartowały w roku w sezonie 1955/1956. Zatem najlepsze zespoły sprzed wspomnianego roku nie miały okazji sprawdzić się w grze na kilku frontach. Tym samym nie mogły argumentować gorszych wyników pucharowym zmęczeniem. Czy to sprawiało, że takie zespoły z TOP3 wtedy nie spadały? A gdzież tam.
Nawet brak międzynarodowych rozgrywek nie pomógł Cracovii Kraków w 1935 roku uniknąć spadku. Pasy w składzie z Józefem Zembaczyńskim, Józefem Ciszewskim, Stanisławem Malczykiem czy Karolem Kossokiem w sezonie 1934 zostały wicemistrzem Polski. Lepsza była tylko wschodząca potęga w postaci Ruchu Hajduki Wielkie (dzisiaj Ruch Chorzów). Sezon później krakowianie nie prezentowali się już tak dobrze.
W rozgrywkach 1935 roku zdobyli w lidze zaledwie siedemnaście punktów i w liczącej jedenaście zespołów lidze zajęli dziesiąte miejsce i tym samym pożegnali się z rozgrywkami Ekstraklasy. Pierwszy mistrz Polski był zatem pierwszym polskim klubem w historii ekstraklasowych rozgrywek, który w jednym roku zajął miejsce na podium, a w kolejnym został relegowany.
Mamy tu jeszcze casus Gwardii Warszawa. W sezonie 1959 warszawski zespół zajął trzecie miejsce. Jednak ponieważ wtedy prawo do gry w europejskich pucharach miała tylko jedna drużyna, to dla Harpagonów nie znalazło się tam miejsce. Nie miało to jednak znaczenia, bo rok później w sezonie 1960 pożegnali się z Ekstraklasą zajmując w niej 11. miejsce. Jak widać zatem nie można wszystkiego zwalać tylko i wyłącznie na grę w pucharach.
Była od Śląska gorsza drużyna – jak dotąd nikt nie powtórzył wyczynu Polonii Bytom
Znajdujemy jednak dla wrocławian pewnego rodzaju pocieszenie. Może i spadają z Ekstraklasy, ale i tak nie przejdą do historii jako ci najgorsi. Ten tytuł bowiem wciąż przypada tylko Polonii Bytom w sezonie 1954 (pamiętajmy, to były jeszcze czasy gdy ligę rozgrywano w jednym roku). W przedostatnim sezonie bez europejskich pucharów Polonia (a właściwie Ogniwo Bytom, jak wtedy nazywał się klub z województwa śląskiego) Bytom zdobyła tytuł Mistrza Polski dzięki bilansowi bezpośrednich spotkań z ŁKS-em Łódź i Ruchem Chorzów (wszyscy mieli równo po 24 punkty).
Była to wtedy naprawdę mocna ekipa. W jej barwach na polskich boiskach biegali tacy piłkarze jak Kazimierz Trampisz, Jan Liberda, Józef Wieczorek czy król strzelców ówczesnego sezonu Henryk Kempny. Niestety dla dwukrotnego mistrza Polski kolejne rozgrywki były dużo gorsze. W dwunasto-zespołowej lidze podopieczni Ryszarda Koncewicza zajęli jedenaste miejsce z ledwie siedemnastoma punktami i tylko pięcioma zwycięstwami.
Jeden z najsłabszych ataków ligi i trzecia najgorsza defensywa obok drugiego spadkowicza, jakim był Górnik Radlin. Bytomianie zasłużenie powędrowali o szczebel piłkarski niżej, co było wydarzeniem bez precedensu. Nigdy dotąd bowiem mistrz Polski nie żegnał się z tymi najbardziej elitarnymi rozgrywkami w Polsce sezon po największym piłkarskim sukcesie. Zresztą nawet i po tym feralnym sezonie 1954, żaden kolejny mistrz Polski nie powtórzył tego wątpliwie legendarnego wyczynu jakim jest spadek sezon po zdobyciu mistrzostwa (tak jak wyżej wspomnieliśmy, nie liczymy Zagłębia Lubin z sezonu 2007/2008).
Śląsk Wrocław trzecią drużyną w historii, która notuje spadek sezon po wicemistrzostwie
A ilu w takim razie spadało wicemistrzów takich jak Śląsk Wrocław? Jeśli matematyka nas nie zawiodła, wrocławianie będą trzecim wicemistrzem w historii rozgrywek Ekstraklasy, który po zajęciu drugiego miejsca, w następnym sezonie pożegna się z ligą. Pierwsza tej sztuki dokonała wspomniana Cracovia w sezonie 1935. Natomiast w powojennej historii tego niechlubnego osiągnięcia dokonał GKS Tychy w rozgrywkach 1976/1977. Sezon wcześniej tyszanie zajęli imponujące drugie miejsce i byli o włos od mistrzowskiego tytułu. Jednak to mielczanie, choć zdobyli tyle samo punktów (38), mieli wyraźnie lepszy bilans bramkowy i dlatego to oni zostali mistrzem kraju.
We wspomnianym sezonie 76/77 choć klub się nie osłabił (ale również i nie wzmocnił), to zanotował wyraźny regres. Gwoździem do trumny okazała się fatalna końcówka sezonu, która przykryła lepszą wiosnę. Ledwie pięć zwycięstw w sezonie sprawiło, że drużyna ze Śląska zajęła piętnaste miejsce w 16-zespołowej tabeli. Zatem kapela Józefa Nikiela, rok po swoich największych sukcesach, pożegnała się z ekstraklasowymi rozgrywkami.
Śląsk Wrocław walczył, ale to nie wystarczyło, by spadek się nie ziścił
Nie możemy odmówić Śląskowi waleczności. Wiosną Ante Šimundža podjął się misji prawie niewykonalnej i “prawie” mu się ona udała. Jednak prawie czyni wielką różnicę. W kilku meczach wrocławianie sami dali ciała. Tak było choćby z Radomiakiem czy Motorem Lublin, gdzie mimo prowadzenia wypuszczali je, z radomianami nawet w ostatniej akcji spotkania. Wojskowi pod kątem wiosennej punktacji plasują się w środku stawki, jednak to wciąż było za mało. Olbrzymiej straty z rundy jesiennej nie da się nadgonić punktując wiosną na poziomie 1,29. Tyle wynosi średnia punktowa Słoweńca na wiosnę.
Końcowy efekt zatem jest taki, że Śląsk Wrocław po 17 latach wraca do pierwszej ligi. Wrocławianie są jedenastym zespołem w historii, który notuje spadek z Ekstraklasy po grze w europejskich pucharach. Natomiast są też ósmym zespołem, który robi to będąc jednocześnie podiumowiczem. Błędy poczynione latem, sprzedaż Expósito, Leivy. Fatalne transfery dyrektora Baldy, chaos na górze, wydłużone aż za bardzo w czasie zaufanie do trenera Magiery. Jak widać w niektórych drużynach nadmierne przekonanie o własnej sile bywa drogą ku przepaści. Może właśnie w tym kryje się siła pocałunku śmierci, o którym mówił trener Probierz?
Epilog
Na koniec prezentujemy pełną listę klubów, które po awansie do europejskich pucharów (tudzież zajęciu miejsca w pierwszej trójce) w kolejnych rozgrywkach żegnały się z Ekstraklasą.
- Cracovia Kraków: sezon 1934, miejsce drugie. Sezon 1935, miejsce dziesiąte (spadek).
- Polonia Bytom: sezon 1954, miejsce pierwsze. Sezon 1955, miejsce jedenaste (spadek).
- Gwardia Warszawa: Sezon 1959, miejsce trzecie. Sezon 1960, miejsce jedenaste (spadek).
- Gwardia Warszawa: sezon 1973/74, miejsce dziewiąte (Gwardia w Pucharze Zdobywców Pucharów jako finalista Pucharu Polski). Sezon 1974/75, miejsce piętnaste (spadek).
- GKS Tychy: sezon 1975/76, miejsce drugie. Sezon 1976/77, miejsce piętnaste (spadek).
- Górnik Zabrze: sezon 1976/77, miejsce trzecie. Sezon 1977/78, miejsce szesnaste (spadek).
- Stal Mielec sezon: 1981/82, miejsce trzecie. Sezon 1982/83, miejsce piętnaste (spadek).
- Wisła Kraków sezon: 1983/84, miejsce jedenaste (Wisła w Pucharze Zdobywców Pucharów jako finalista Pucharu Polski). Sezon 1984/85, miejsce szesnaste (spadek).
- Pogoń Szczecin sezon: 1994/95, miejsce ósme (udział w Pucharze Intertoto). Sezon 1995/96, miejsce piętnaste (spadek).
- Hutnik Kraków sezon: 1995/96, miejsce trzecie. Sezon 1996/97, miejsce szesnaste (spadek).
- Lech Poznań sezon: 1998/99, miejsce czwarte (z powodu wykluczenia z Ligi Mistrzów Wisły Kraków, zagrał w niej Widzew, a miejsce w Pucharze UEFA przypadło czwartemu Lechowi). Sezon 1999/00, miejsce szesnaste (spadek).
- Zagłębie Lubin sezon: 2001/02, miejsce jedenaste (udział w Pucharze Intertoto). Sezon 2002/03, miejsce dwunaste (spadek).
- Wisła Płock: sezon 2005/06, miejsc jedenaste (Wisła wygrała Puchar Polski). Sezon 2006/07, miejsce piętnaste (spadek).
- Zawisza Bydgoszcz: sezon 2013/14, miejsce ósme (Zawisza wygrała Puchar Polski). Sezon 2014/15, miejsce piętnaste (spadek).
- Lechia Gdańsk: sezon 2021/22, miejsce czwarte. (Raków wygrał Puchar Polski, więc zgodnie z przepisami czwarta drużyna weszła do europejskich pucharów). Sezon 2022/23, miejsce siedemnaste (spadek).
- Śląsk Wrocław: sezon 2023/24, miejsce drugie. Sezon 2024/25, miejsce ? (spadek).
Ruch Chorzów w sezonie 2011/2012 - wicemistrz Polski a w sezonie 2012/2013 - 15 miejsce w ekstraklasie które powinnonoznanzc spadek jedna dzieki temu ze polonia warszawa nie dostała licencji na gre w ekstraklasie ruch Chorzów sie utrzymal